Wykonana ze sklejki deska z kółkami używana do rekreacji, oraz wykonywania ewolucji.
Przyjęło się mówić, że deskorolkę wymyślono w latach 40-tych XX wieku w USA, jako pewnego rodzaju zastępstwo dla uprawiających surfing.
Podczas bezwietrznej pogody i przy spokojnym morzu bez fal, jeżdżono na bosaka po nadmorskich promenadach na desce, do której przymocowano kółka od wrotek.
Pierwsze deskorolki miały jeszcze formę deski surfingowej. Były stosunkowo wąskie - o szerokości około 10 centymetrów i krótsze niż te używane dzisiaj, z wąskimi żeliwnymi ośkami i kółkami z twardej gumy.
Dopiero później zaczęto wprowadzać modyfikacje - pierwszym znaczącym krokiem w udoskonalaniu deskorolki było wprowadzenie kicktailu. Na tylnym końcu deski dodano element wystający poza ośkę: stawiając tam nogę można było unieść przód do góry i dzięki temu manewrować w czasie jazdy.
Początkowo trzeba je było robić samemu, pierwsza masowo produkowana deskorolka - Roller Derby - pojawiła się pod koniec lat 50-tych XX wieku, i można ją było kupić za jedyne 10 dolarów. Dopiero w 1958 roku, właściciel sklepu z artykułami dla surferów Bill Richards, namówił firmę Chicago Roller Skate Company na produkcję kółek, a później całych deskorolek - już ze sklejki.
W 1973 roku amerykański sportowiec Frank Nasworthy, dodał kółka z tworzywa sztucznego - poliuretanu, które były szybkie, ciche i odporne na wstrząsy, co przekształciło sport deskorolkowy w szaleństwo, pojawiły się wówczas po raz pierwszy różnego rodzaju zawody w najtrudniejszych akrobacjach na desce.
Następny etap, to deski robione z tworzyw sztucznych; bardziej giętkie, stosunkowo cienkie - kształtem i kolorem przypominające owoc bananowca - to krok milowy dla deskorolki - wprowadziły ten sport na zupełnie nowy poziom technologiczny, dzięki czemu korzystanie z jego uroków stało się łatwiejsze i przede wszystkim bezpieczniejsze.
Ciekawostka:
Pojawiła się deskorolka o napędzie elektrycznym - gnarboard. Pod każdym z czterech kółek posiada 850-watowy silnik, co pozwala na rozpędzenie jej do prędkości 45 kilometrów na godzinę! W dodatku prędkość tą można osiągnąć w zaledwie 1,9 sekundy. Przy naładowanej w pełni baterii można przejechać bez żadnego wysiłku 25 kilometrów. I wszystko było by fajnie, gdyby nie ta cena - 6100 dolarów.
Popisy deskorolkarzy są imponujące, ale ich upadki... oj, to musi boleć: