Praktycznie od zawsze ludzie poszukują sposobów na zachowanie urody i młodości.
Co prawda w każdym okresie historycznym można znaleźć inny ideał urody charakterystyczny dla danej epoki, ale chęć pozostania pięknym i młodym, to jedno, co nigdy się nie zmieniało i nie zmienia.
Próbowano w tym celu szukać kosmetyków, cudownych eliksirów i specyfików, które pomogły by upiększyć użytkowników, przedłużyć życie, a nawet pokonać śmierć.
Dzisiaj już wiemy, że możemy co najwyżej opóźniać procesy starzenia - i w tym celu właśnie powstają kosmetyki - przeróżne kremy, balsamy, maseczki itp.
W miarę rozwoju nauki zmianie ulegają składniki tych specyfików, ale cel wciąż pozostaje ten sam - jak najdłużej móc cieszyć się pięknym i młodym wyglądem.
Pierwsze kosmetyki pojawiły się około 3000 roku p.n.e. w Egipcie. Już wtedy kosmetyka była przejawem wytwornego stylu życia. Egipcjanie - zarówno kobiety jak i mężczyźni - do ochrony przed piekącym słońcem używali mazideł z olejów i wosków.
Do balsamów dodawali pszczeli miód i aromaty.
W zależności od mody, skórę twarzy malowano farbą złocistą, lub bielą ołowiową. Jasność skóry była oznaką dostojeństwa jak i zamożności.
Brwi, powieki i rzęsy pociągano czarnym galenitem (minerał, siarczan ołowiu PbSO4, ma barwę ołowianoszarą z metalicznym połyskiem).
Na usta i policzki nanoszono czerwienie różnych odcieni - używano w tym celu tłustych cynobrowych past.
Zabiegi pielęgnacyjne - kąpanie, masowanie, nacieranie i malowanie Egipcjanek należało do niewolnic.
Samo słowo kosmetyka pochodzi od greckiego kosmeo, co znaczy "zdobić". Greczynki malowały oczy i usta podobnie jak Egipcjanki. Im również w tych zabiegach pomagały specjalnie wyszkolone niewolnice.
Rzymianie z kolei preferowali kąpiele. Rzymskie łaźnie były centrami higieny. Zamożniejsze Rzymianki zastępowały kąpiel w wodzie na kąpiel w kozim lub oślim mleku.
Kobiety przed każdą ucztą brały wonne kąpiele, nacierały ciało maściami i wonnymi olejkami, pokrywały twarze szminką i pudrem, oraz barwiły henną paznokcie. Do ust używały szminek z pereł i pudru. Ideałem piękna były jasne włosy jak u Germanów. W celu rozjaśnienia włosów, rzymskie kobiety godzinami przebywały na słońcu, używały różnych środków, takich jak henna, rumianek i żółtko jaja, a nawet posypywały włosy sproszkowanym złotem, aby wydawały się jaśniejsze.
Trzeba tutaj wspomnieć, że pierwotnym zadaniem kosmetyki nie była wyłącznie troska o urodę, ale także różne czynności określane mianem kosmetyki negatywnej, jak np. rozmaite metody barwienia skóry, znakowanie za pomocą wypalania, tatuowanie itp. Barwienie skóry stosowano dla upiększania, tuszowania wad, względnie do odstraszania wroga.
W odróżnieniu od tego efektu, wypalanie znaków na skórze, celowe wykonywanie szpecących blizn, a także pewien rodzaj tatuażu powodowało powstawanie stałych stygmatów, które traktowano jak znaki rozpoznawcze, np. znak własności, przynależności czy kary. Znane są fakty tatuowania niewolników rzymskich w celu rozpoznania ich w razie ucieczki.
W średniowieczu nie tylko kosmetyka ciała, ale również higiena przestały być ważnym elementem życia ludzi. Kościół nie dosyć, że potępił stosowanie kosmetyki, to jeszcze nazwał ją wymysłem pogan. Przywiązywanie uwagi do wyglądu czy higieny, uważano za przejaw próżności.
Na przykład Św. Kinga szczyciła się, że kropla wody nigdy nie tknęła jej ciała.
Pojawiło się wówczas i nasiliło wiele przeróżnych chorób. Jedynie rozwijało się zielarstwo. W tym czasie odkryto wiele ziół wykorzystywanych również do pielęgnacji ciała.
Dopiero w Renesansie zaczęto na powrót przywiązywać wagę do higieny, inaczej jednak niż w starożytności. Mycie ciała wodą stosowały jedynie najniższe warstwy społeczne, natomiast ci eleganccy i zamożni uważali kąpiel za coś zbyt pospolitego. Uważali nawet, że woda mogłaby zanieczyścić ich organizm, dlatego zamiast kąpieli skrapiali się tylko perfumami i wodami zapachowymi.
W okresie Odrodzenia próbowano wracać do piękna fizycznego, przy jednoczesnym braku higieny. Stosowano maseczki upiększające, ziołami leczono zmarszczki, srebrem rozpuszczonym w winie likwidowano piegi.
W Baroku ludzie zamożni nadal jeszcze się nie kąpali, za to obficie nakładali na skórę puder z mąki ryżowej. Powodowało to powstawanie zmian skórnych, na które naklejano ozdoby z jedwabiu.
W XVIII wieku powróciła naturalność. Kobiety fikuśnie upinały naturalne włosy w loczki, albo nosiły loki luźno rozpuszczone. Stroniono od makijażu. Dodawać kobiecego wdzięku miały jedynie ozdobne naklejki.
Dopiero wiek XIX był tym, gdzie ludzie na powrót zaprzyjaźnili się z wodą.
Kobiety z wyższych sfer prawie wcale nie używały kosmetyków do makijażu, a ponieważ opalenizna kojarzyła się z pracą, więc jasna, pergaminowa skóra wyróżniała osoby zamożne, które chroniły się pod parasolami.
Za pomocą buraków, soku truskawkowego lub karminu, kobiety nadawały swojej twarzy "naturalny wygląd".
Zaczęto opracowywać nowe środki i preparaty kosmetyczne. Powstały pierwsze mydła toaletowe, pudry, róże, szminki, pachnidła. Wiele z tych kosmetyków opartych zostało na środkach syntetycznych, jednocześnie z dużą zawartością soli metali ciężkich.
Próbowano również wykorzystywać różne osiągnięcia nauki, np. pierwiastki promieniotwórcze.
W roku 1826, w szpitalu w Nowym Jorku zaczęto wykonywać pierwsze operacje plastyczne.
Wiek XX przyniósł pierwsze salony kosmetyczne. Nastąpił ogromny rozwój firm kosmetycznych - powstała firma Coty i Max Factor.
Rozwinęła się nowa dyscyplina medyczna - gerontologia, czyli nauka o starości. Nastąpił dynamiczny rozwój badań nie tylko nad przyczynami, ale i nad sposobami zapobiegania starości.
Na wzór dawnych alchemików współcześni naukowcy wykrywają coraz to inne substancje, hamując starzenie się organizmu. Co pewien czas, media donoszą o wykryciu cudownego "eliksiru młodości".