Nośnik danych, najczęściej dźwięku, w postaci cienkiego paska taśmy nawiniętej na rolkę.
Metodę zapisu dźwięku w postaci magnetycznej opracował już 1898 roku duński inżynier Valdemar Poulssen.
Jako nośnik informacji zastosował on cienki stalowy drut.
Do niedawna dźwięk można było zapisywać m.in. ma taśmach magnetycznych umieszczonych w kasetach do magnetofonu.
W tym miejscu pytanie: co może mieć wspólnego papieros z taśmą magnetofonową? może się wydawać co najmniej dziwne. A jednak ma, i to całkiem sporo. Otóż w Niemczech, pod koniec lat dwudziestych XX wieku, modne były wśród eleganckich palaczy papierosy ze złotym ustnikiem.
Dla najdroższych marek były one robione z cieniutkiej warstwy złota, dla tanich zaś z kolorowego papieru, który miał złoto imitować, a który pozostawiał na ustach ślady farby.
Austriak z urodzenia, pracujący w Dreźnie, specjalista od papieru, Fritz Pfleumer, opracował metodę pokrywania papieru cieniutką warstwą sproszkowanego metalu, który tak łączył się z papierem, że usta palacza pozostawały czyste. Ten drobny z pozoru wynalazek, za który przyznano mu patent, zapoczątkował historię taśmy magnetycznej.
Do tej pory, do zapisu używano najczęściej cienkiego stalowego drutu lub taśmy, które były drogie, ciężkie, nieporęczne, a ich łączenie odbywało się poprzez spawanie, co niekorzystnie wpływało na jakość dźwięku.
Pfleumer poszedł dalej i zbudował również pierwowzór magnetofonu.
Na jednej z dwóch szpul nawinięta była papierowa taśma pokryta z jednej strony cieniutką warstwą drobinek żelaza, bardzo podobna do używanej w maszynach do pisania, która przy pomocy silnika elektrycznego przesuwana była wzdłuż magnesu na drugą szpulę. Taśma była lekka, łatwo ją można było skleić w przypadku zerwania. Wadą było to, że bardzo łatwo się rwała i była nieodporna na wilgoć.
Co najważniejsze, nośnik magnetyczny okazał się bardzo tani, produkcja 300 metrów, na których można było zapisać około 20 minut nagrania, kosztowała około 1,50 marki, w porównaniu do 250 marek za stosowaną do tej pory taśmę stalową.
W 1928 Fritz Pfleumer zgłosił patent na taśmę do zapisu magnetycznego na podłożu celuloidowym. Taśma okazała się świetna jako nośnik pamięci zewnętrznej komputerów - była lekka, wytrzymała i pozwalała na dużą prędkość zapisu.
O furorze, jaką zrobił ten rodzaj pamięci, niech świadczą tylko dwie liczby. Na jednogodzinne nagranie na taśmie magnetofonowej w kasecie C-60 zużywa się 6 gramów dwutlenku chromu. A w roku 1984 przodująca w tej dziedzinie produkcji firma BASF zużyła go... 2800 ton!
Potrafisz policzyć, ile tych kaset poszło w świat?
Najnowsze taśmy wykonywano z nylonu. Na jej powierzchni znajdowała się cienka warstwa materiału mającego właściwości magnetyczne, np. tlenku żelaza. Przy zapisie w magnetofonie, dźwięk zamieniany był na prąd elektryczny. Prąd ten płynąc przez głowicę zapisującą, wytwarza zmienne pole magnetyczne i powoduje namagnesowanie pewnych fragmentów przesuwającej się taśmy.
Skasowanie informacji już istniejących na taśmie jest możliwe poprzez głowicę kasującą. Wytwarza ona zmienne pole magnetyczne o stałej częstotliwości.