Drugim obok jedwabiu, monopolem Chin była porcelana. Znano ją już od 850 roku p.n.e.
Dopiero jednak około roku 700 n.e. chińscy rzemieślnicy zaczęli wytwarzać prawdziwą porcelanę o nieskazitelnie białym kolorze, prześwitującą, z metalicznym oddźwiękiem przy uderzeniu.
Surowcami były piękna biała glinka i chiński kamień. Przez długi czas Chińczycy pilnie strzegli tajemnicy produkcji.
W IX wieku porcelana dotarła na Bliski Wschód, a w okresie wypraw krzyżowych w XII stuleciu pojedyncze sztuki zaczęły docierać do Europy tzw. "jedwabnym szlakiem" i przez tereny obecnego Bliskiego Wschodu.
Marco Polo w swoich, powstałych około 1300 roku sprawozdaniach z podróży, poświęcił wiele uwagi temu nowemu materiałowi, zwłaszcza że porcelana była z jednej strony czymś znacznie wytworniejszym, a z drugiej - twardszym i wytrzymalszym niż wszystko to, co do tej pory znano na Zachodzie.
Tę substancję, z której na Dalekim Wschodzie produkowano przeróżne przedmioty użytkowe, nazwał porcellana, co stanowiło właściwie włoskie określenie pewnego gatunku ślimaka morskiego, którego muszla była bardzo podobna do chińskich wyrobów z porcelany.
W większych ilościach, w Europie zaczęła pojawiać się dopiero w wieku XVII.
Handel porcelaną był nie mniej zyskowny od handlu jedwabiem - w ówczesnej Europie za serwis porcelanowy płacono kwotę wystarczającą na wystawienie w pełni wyekwipowanego pułku wojska.
W początkach XVIII wieku monopol Chińczyków na produkcję porcelany został przełamany za sprawą niemieckiego aptekarza.
Parający się alchemią Johann Friedrich Böttger (1682 - 1719), więziony przez Augusta Mocnego w twierdzy Königstein, szukając tajemnicy wyrobu złota, około roku 1707 odkrywa tajemnicę wytwarzania czegoś, co wtedy było od złota jeszcze cenniejsze.
Składnikami potrzebnymi do produkcji porcelany okazały się kaolin, skaleń i kwarc.
W roku 1710 otwarto na zamku Albrechtsburg w Miśni pierwszą europejską manufakturę produkującą porcelanę, a Böttger został jej dyrektorem.
Saska porcelana stała się groźną konkurentką dla swej chińskiej poprzedniczki. Początkowo ustępowała jej jakością, ale miała zdecydowaną przewagę - była na miejscu - odpadał więc problem kłopotliwego transportu kruchych wyrobów z Dalekiego Wschodu do odległej Europy.
Figurki, filiżanki i malowane talerze przysparzały od tej pory Augustowi Mocnemu olbrzymich dochodów.